Bezdyskusyjnie lepsi
Chciałoby się powiedzieć: nareszcie! Szczypiorniści Padwy Zamość po serii dreszczowców zanotowali bezdyskusyjne zwycięstwo. W sobotnie popołudnie beniaminek drugiej ligi pokonał akademików z Kielc 37:25 (19:9) odnosząc najwyższe zwycięstwo w sezonie.
Warto było czekać na takie spotkanie. Zamościanie nadawali ton rywalizacji, prowadzili od pierwszej do ostatniej minuty. Fakt, grali z niżej notowanym rywalem, który w dotychczasowych spotkaniach uzbierał dziewięć punktów. Trzeba jednak pamiętać, że przedmeczowe przewidywania i nadzieje nie zawsze idą w parze z rzeczywistością. Swoją wartość należy przede wszystkim pokazać na parkiecie. Na szczęście, szczypiorniści Padwy pokazali, że przy maksymalnej koncentracji zarówno w ataku jak i w obronie są w stanie zdominować przeciwnika.
Pierwsza bramka sobotniego spotkania padła w 3 min po trafieniu Piotra Styka. Od tego momentu gospodarze z minuty na minutę powiększali przewagę, która po pierwszej połowie urosła do dziesięciu bramek.
– Graliśmy bardzo uważnie w obronie i co więcej, swoją prace dobrze wykonywali bramkarze. W takich warunkach zdecydowanie łatwiej o dobry wynik – mówi Tomasz Czerwonka, trener Padwy.
Przez jedenaście minut drugiej połowie coś w zamojskiej machinie się zacięło. Zawodnicy zaczęli masowo otrzymywać dwuminutowe kary, a rywale skrzętnie to wykorzystywali. W 41 min różnica zmalała do sześciu bramek (22:16). Na całe szczęście dla miejscowych, od tego momentu wszystko wróciło do normy. Przewaga znów rosła, by na końcu zatrzymać się na rekordowej 12-bramkowej zaliczce.
PADWA ZAMOŚĆ – AZS UJK KIELCE 37:25 (19:9)
Padwa: Bąk, Mróz, Wnuk – Adamczuk 7, Styk 7, Samoszczuk 7, Fugiel 5, Gałaszkiewicz 3, Maciocha 3, Pieczykolan 3, Wańkowicz 1, Kozyrski 1, Sałach, Łasocha, Koniec.
AZS: Jastrząb, Czerwiński – Czechowski 6, Curyło 4, Szafarczyk 3, Kumański 3, Dobrowolski 2, Grzesik 2, Kutwin 2, Sornat 2, Hady 1, Papaj, Bysiak.
Sędziowali: Mateusz Pieczonka, Miłosz Lubecki (Rzeszów). Widzów: 290. Kary: Padwa – 16 min; AZS – 10 min.
MKS Padwa Zamość