Brakuje 16 tys. zł na leczenie maleńkiej Elizki. Pozostało niewiele czasu. UDOSTĘPNIJ

0
3050
fot. nadesłane

Eliza miała być zdrowym dzieckiem, jednak dramat jaki rozegrał się na sali porodowej szpitala w Parczewie sprawił, że jest dzieckiem niepełnosprawnym, a jej przyszłość stoi pod znakiem zapytania. Przez prawdopodobne błędy i zaniedbania personelu medycznego Eliza przez całe życie będzie potrzebowała opieki. Na portalu zrzutka.pl trwa zbiórka środków na leczenie dziewczynki. Pozostało jeszcze tylko 18 dni na zebranie potrzebnej sumy. Wciąż brakuje 16 tys. zł.

Wpłat na leczenie Elizy można dokonywać za pomocą strony: ZRZUTKA.PL

Aby wspomóc leczenie można także dołączyć do grupy z z licytacjami dla Elizy:

https://www.facebook.com/groups/1584193921759103/?ref=share

Historia maleńkiej Elizy była tematem reportażu magazynu UWAGA stacji TVN.

Rodzice dziewczynki Pani Natalia i pan Robert są parą od kilku lat. Oboje wychowywali się w niepełnych rodzinach, dlatego zawsze marzyli o stworzeniu własnej. Gdy Pani Natalia skończyła 18 – lat, zaszła w ciążę. Jak podkreśla, było to planowane i wyczekiwane dziecko.

Jak dowiadujemy się z reportażu – cała ciąża Pani Natalii przebiegała prawidłowo. Kobieta była pod opieką lekarza z Lublina i w tamtejszym szpitalu planowała urodzić swoje dziecko. Plany te nieoczekiwanie uległy zmianie z powodu pandemii i przedwcześnie rozpoczętej akcji porodowej. Kobieta musiała udać się do najbliższego szpitala w Parczewie.

Kiedy lekarz przyszedł, zobaczył datę mojego urodzenia, bez wahania powiedział, że rodzimy. Skoro jestem młoda to sobie poradzę. Kiedy zrobiono mi pomiar miednicy, pielęgniarka spytała go, czy może lepiej wykonać cesarskie cięcie. Lekarz powtórzył, że jestem młoda to sobie poradzę. Zalecił oksytocynę i poszedł sobie – opowiada w reportażu dla UWAGI pani Natalia.

Akcja porodowa nie rozwijała się. Zdecydowano o podaniu pani Natalii oksytocyny, która miała przyspieszyć poród. Od tego momentu pacjentka i jej dziecko powinny być ciągle monitorowani przy pomocy badania KTG.

– Położna naprawdę się starała. Lekarz się ze mnie śmiał. Powiedział coś w stylu: Chciałaś dziecko? Umiałaś je zrobić? To teraz masz – relacjonuje Pani Natalia.

Z relacji kobiety wynika, że nikt z personelu z nią nie rozmawiał, nie wyjaśnił co się dzieje. Mimo że wszystko wskazywało, że były zagrożone funkcje życiowe dziecka, kobiecie kazano przejść o własnych siłach do innej sali.

Kiedy akurat byłam podpięta pod KTG, dziecku zaczęło spadać tętno. Nie wiadomo, ile razy to miało miejsce, bo nie byłam cały czas monitorowana. Wpadłam w panikę, zaczęłam krzyczeć. Oni to widzieli i zignorowali. Chwilę potem próbowali ją wypchnąć, to się okazało, że Eliza już nie oddycha. Nagle położna stwierdziła: będzie cięcie – opowiada pani Natalia.

– Położna krzyczała do mnie: szybciej, bo zabijesz dziecko. Dotarło do mnie po chwili, że Eliza nie płacze. Spytałam dlaczego, ale mnie ignorowano. Zaczęłam bardzo krzyczeć, wręcz wyć, mówiąc że chce zobaczyć dziecko. Usłyszałam: Zamknij pysk i się nie drzyj – wspomina w przygotowanym przez UWAGĘ reportażu młoda matka.

Eliza dostała zero punktów w sakli Apgar. Dziewczynka trafiła do specjalistycznej kliniki, gdzie wprowadzono ją w stan hipotermii i rozpoczęto walkę o życie. Młodą matkę umieszczono w sali z inną kobietą, która cieszyła się ze swojego macierzyństwa.

Jak dowiadujemy się z magazynu UWAGA – ani lekarz przyjmujący poród, ani dyrekcja szpitala, nie wyjaśnili młodym rodzicom, co się wydarzyło na sali porodowej. Rodzice zawiadomili prokuraturę, o pomoc w sprawie zwrócili się do adwokata.

Po podaniu oksytocyny monitoring KTG powinien mieć charakter ciągły. Tętno dziecka powinno pozostawać pod ścisłą kontrolą, ponieważ to pozwala wychwycić moment, kiedy dziecko jest niedotlenione i należy podjąć decyzję o cesarskim cięciu. Wszystko wskazuje na to, że z dużym prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością doszło do błędu ludzkiego. Jest to podstawą do zadośćuczynienia dla dziecka – przekonuje Joanna Lazer, adwokat.

Magazyn UWAGA poprosił o komentarz do sprawy przedstawicieli szpitala w Parczewie.

W naszej ocenie nie ma podstaw do wszczęcia wewnętrznego dochodzenia. Pierwsze słyszę o tych okolicznościach. Zorganizujemy raz jeszcze spotkanie całego zespołu, posłuchamy, co mają do powiedzenia – powiedział Janusz Hordejuk, dyrektor naczelny SPZOZ w Parczewie.

Sprawą zajęła się prokuratura. Rodzice o pomoc zwrócili się również do Rzecznika Praw Pacjenta, a pełnomocnik rodziny wystąpił na drogę cywilną, aby jak najszybciej Eliza mogła otrzymać rentę na czas trwania sprawy.

Przyszła do mnie kobieta z personelu szpitala i zaczęła mnie na kolanach prosić, żebym sprawy nie zgłaszała, bo oni potracą pracę. To było bezczelne z ich strony, bo to oni zniszczyli nam rodzinę. Eliza była niewinna, ona nie mogła się obronić – mówi pani Natalia.

Na chwilę obecną stan Elizy się ciągle pogarsza, badania pokazują, że degeneracja mózgu ciągle postępuje. Jeśli ten proces nie zostanie zatrzymany lekarze przewidują dla Elizy maksymalnie kilka lat życia. Pomóc mogą jedynie komórki macierzyste, jednak ich koszt to aż 100 000 zł!

Eliza ma padaczkę, encefalopatię niedotlenieniowo – niedokrwienną, wodogłowie, niedosłuch, problemy ze wzrokiem. Mózg Elizki pracuje jedynie w 30 procentach. Dziewczynka ma też duże problemy z napięciem mięśniowym.

Żeby zregenerować uszkodzony mózg i choć po części odzyskać sprawność Elizka potrzebuje kosztownej terapii komórkami macierzystymi, intensywnej rehabilitacji, specjalistycznego sprzętu, leków, ciągłych wizyt u lekarzy różnej specjalizacji.

Poród Elizy z najpiękniejszej chwili w życiu kobiety stał się dla mnie traumą powracającą we śnie i na jawie gdy codziennie muszę patrzeć na cierpienie mojego dziecka. Czy da radę? Czy uda się ulżyć jej cierpieniu? Czy sprawiedliwość zwycięży? – zastanawia się Pani Natalia. Kobieta wraz z mężem apelują o pomoc dla swojej córeczki. – Pomóżcie nam ratować nasze dziecko! Każda złotówka ma znaczenie i może wpłynąć na poprawę stanu zdrowia Elizki! – proszą rodzice

Tutaj publikujemy link do reportażu magazynu UWAGA, na podstawie którego powstał ten artykuł:

https://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/parczew-dziecko-mialo-zero-punktow-apgar-co-stalo-sie-w-szpitalu,323668.html

Źródło: uwaga.tvn.pl

 

Poprzedni artykułProjekt „Wsparcie dzieci umieszczonych w pieczy zastępczej w okresie pandemii COVID-19”
Następny artykułPodpisano umowę na budowę parkingów i chodnika
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments