Maryla Rodowicz specjalnie dla Nowego Kuriera Zamojskiego

0
877

„I choć tyle się zdarzyło, to do przodu wciąż wyrywa głupie serce”

22 września rozpoczęła się najnowsza, wyjątkowa trasa koncertowa Maryli Rodowicz. „Diva Tour” to 23 koncerty w polskich miastach, a na koniec koncert w Wilnie. Maryla Rodowicz zaprosiła na scenę wielu artystów. Wspólnie z niekwestionowaną damą polskiej sceny wystąpią: Doda, Sławek Uniatowski, Pectus, Kayah, Paweł i Łukasz Golcowie, Marcin Wyrostek, Ewa Farna, Grzegorz Skawiński, Kasia Nosowska, Andrzej Krzywy i Kasia Popowska.

Swoją trasę koncertową, promującą najnowszy krążek „Ach Świecie”, Maryla Rodowicz rozpoczęła właśnie w Zamościu. Na scenie z Marylą zaśpiewała Doda. Koncert był fantastyczny. Doda przepięknie wykonała hit Maryli Rodowicz „niech żyje bal”, a sama Maryla ma doskonały kontakt z publicznością, podczas koncertu oddaje całe serce muzyce – nic dziwnego, że nieprzerwanie od 50 lat porywa publiczność w każdym wieku do zabawy.

Przed koncertem w zamojskiej hali OSiR mieliśmy okazję zadać artystce kilka pytań m.in. o trasę, o płytę, oraz o fascynujące kostiumy.

Nowy Kurier Zamojski: Dzisiejszy koncert w Zamościu rozpoczyna Pani najnowszą trasę koncertową. Będzie to pierwszy z 24 koncertów. Jakie są Pani wrażenia z pobytu w Zamościu?

Maryla Rodowicz: Zamość jest cudowny. Namawiam swoje dzieci, żeby tu przyjechały i żeby poznały historię naszego kraju i tych przepięknych miast, których większość jest właśnie na wschodzie.

NKZ: Jakie utwory zaśpiewa z Panią Doda?

Maryla: Zaśpiewamy wspólnie tak jak w Opolu piosenkę „Damą być”. Doda zaśpiewa „Niech żyje bal”, który śpiewa pięknie oraz swój hit „Nie daj się”.

NKZ: Diva Tour to wyjątkowe, bo jubileuszowe turnee. W tym roku przypada 50 – lecie Pani pracy artystycznej. Ten piękny jubileusz świętowała już Pani niedawno podczas festiwalu w Opolu, O mały włos, a wydarzenie nie doszłoby do skutku…

Maryla: Było trochę zamieszania, dużo niemiłych sytuacji, ale na szczęście koncert się odbył, goście się zgodzili, wystąpili. Widziałam, że publiczność od pierwszego utworu stała i się świetnie bawiła.

NKZ: Bardzo się Pani wzruszyła jak zaśpiewali “Sto lat”, prawda?

Maryla: O, matko! Ja już się wzruszyłam na początku, jeszcze przed “Sto lat” (śmiech). Ciężko było opanować łzy. To jest zawsze bardzo trudny moment. Ja też się wzruszam tekstami. Bardzo mnie wzrusza tekst “Polskie Madonny”. Gdy śpiewam tę piosenkę, muszę mysleć o czymś innym, nie mogę myśleć o tekście, bo wtedy bym się rozpłynęła.

NKZ: 15 września premierę miała Pani najnowsza płyta “Ach świecie”. Jaki jest ten album? Jakie utwory tu znajdziemy?

Maryla: W przeważającej części jest to płyta refleksyjna. Jest tu zaduma nad upływem czasu, nad światem. Moi fani twierdzą, ze jest to płyta do popłakania sobie. Dziwię się trochę, że ich to wzrusza i to tak do łez, bo są to w większości młodzi ludzie, mający dwadzieścia i dwadzieścia kilka lat. Na przykład napisał do mnie taki jeden fan z Londynu – Polak, że od rana słucha i już dwa razy się popłakał i, że będzie wieczorem słuchał i będzie znowu płakał. Moi fani, którzy są w takim wieku, że upływ czasu nie powinien ich dotyczyć. Przecież taki człowiek, który ma 18 czy 20 lat nie myśli o tym, że czas upływa i że nie wiadomo co z nami będzie…

NKZ: Czy to znaczy, że teraz już taka będzie Maryla Rodowicz, taka refleksyjna?

Maryla: Nie, nie! Maryla po prostu przez moment się zadumała, dlatego, że półtora roku temu poznałam takiego poetę i gitarzystę – Witka Łukaszewskiego (autor większości tekstów i muzyki na płycie “Ach, świecie” – przyp. red.). Gdy pokazał mi kilka swoich utworów, zachwyciłam się nimi. Niesamowite, bo jest to mężczyzna, dużo młodszy ode mnie i napisał te teksty jakby dla mnie.

NKZ: Może pisał dla Pani?

Maryla: Nie, nie, myśmy się nie znali. Poznała nas dziennikarka radiowa Marysia Szabłowska

NKZ: W jednym z utworów promujących płytę, zatytułowanym “W sumie nie jest źle”, śpiewa Pani “W sumie nie jest źle, nie boli nic, wstaje i od razu chce się żyć i na tyle lat co już mam całkiem niezły jest mój stan”. Powiedzielibyśmy, że nie tylko nie jest źle, ale jest świetnie. Jest Pani w fantastycznej formie. Potwierdził to Pani występ w Opolu, a zwłaszcza energetyczny taniec z Janem Klimentem. Formy i energii mogłyby Pani pozazdrościć młodsze koleżanki…

Maryla: Tak, ale myśmy ten układ ćwiczyli już od maja, gdyż pierwszy termin “Opola” był wyznaczony na czerwiec. Później okazało się, ze “Opole” się nie odbędzie. Janek wyjechał na wakacje i wrócił w sierpniu. I znowu od sierpnia codziennie “tłukliśmy” ten taniec.

NKZ: Był więc czas na perfekcję, bo Pani jest perfekcjonistką, prawda?

Maryla: Tak, ale Janek też. On jest wręcz tyranem (śmiech). Jeszcze do tej pory mam sińce, bo on mnie tak mocno trzymał, gdy mnie prowadził w tańcu. Bał się, że może nie będę pamiętała kroków…

NKZ: Nieustannie zaskakuje nas Pani swoimi scenicznymi kreacjami. Są one barwne, kolorowe, niebanalne. Skąd czerpie Pani nowe pomysły na nie? Myśli Pani sobie: chciałabym różowy tiul, zielone pióra i zaśpiewam w tym “Małgośkę”?

Maryla: Nie, nie. To wygląda w ten sposób, że spotykam się z moją stylistką. Akurat moje opolskie kreacje projektowała Ania Zeman. Ona zawsze przynosi ze sobą stosy modowych pism, które razem przeglądamy i się inspirujemy. W jednym z nich zobaczyłyśmy taką ogromną suknię z białego tiulu. Powiedziałam wtedy do Ani: “Chciałabym wystąpić w Opolu w takiej chmurze tiulu”(śmiech). Na całą suknię poszło 250 metrów tiulu.

NKZ: Który ze swoich utworów darzy Pani największym sentymentem?

Maryla: Nie mam takiej jednej, o nie. Jest dużo piosenek, które bardzo lubię. Z tych, które wykonuję, bardzo lubię „Balladę wagonową”, „Wielką Wodę”. Z sentymentem śpiewam Łatwopalnych” i „Niech żyje bal”, ale także piosenki z nowej płyty.

NKZ: Czy tyle razy śpiewana „Małgośka” nie znudziła się Pani?

Maryla: Nie! Wiadomo, że muszę ją zaśpiewać, a ponieważ nigdy koncert na żywo nie jest taki sam jak poprzedni. Na koncercie musi być dobra energia, niezależnie od tego czy jesteśmy zmęczeni. Pamiętam taki koncert, kiedy graliśmy w strasznym upale. Po koncercie do przejechania mieliśmy ok. 400 kilometrów i znów na scenę. Gramy, a ja patrzę, że jakoś tak niemrawo grają. Odwracam się do muzyków i moja mina wyraźnie mówi „grać!!”. A oni po koncercie mówią „Szefowo, my jesteśmy zmęczeni, przejechaliśmy 400 kilometrów”. Pamiętam, że perkusista mi tak powiedział, więc go obśmiałam, bo też tyle przejechałam. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku, a energia musi być!

NKZ: Jest Pani osobą zawsze pogodną i wyważoną. Czy Maryla Rodowicz potrafi się po prostu wkurzyć?

Maryla: Ojej, jeszcze jak!!! Najlepiej wiedzą o tym moi muzycy. Kilka tygodni temu graliśmy wielki koncert plenerowy, było strasznie zimno. Gramy, a słyszę, że jest nierówno. Odwracam się i miotam gromy wzrokiem w stronę perkusisty. Wszyscy grają, więc jest bardzo głośno. Idę w jego stronę i rzucam „mięsem”. Do perkusisty dźwięk czasem dociera z opóźnieniem, wszyscy gramy na słuchawkach. Po koncercie przyszedł do mnie i powiedział, że tak było tym razem. Ale ja mówię takie rzeczy od razu. Odwracam się i mówię muzykom co jest nie tak, bo potem zwyczajnie zapomnę. Mój menager i moja technika wie, że ja to załatwiam od razu po koncercie. W Opolu pomylił się któryś z muzyków – więc mówię tak: pianista, bębniarz, światło i chórek do mnie”. Reszta oddychają z ulgą, że nie oni. Na koncertach plenerowych mamy taka garderobę na kółkach. Moi muzycy śmieją się mówiąc „do Pani, do budy”, wtedy ja mówię im co było nie tak podczas koncertu. Spokojnie, potrafię się wkurzyć i to bardzo.

NKZ: Nie widujemy Pani w złej formie. Proszę powiedzieć jak sobie Pani radzi z takimi sytuacjami, które tak zwyczajnie po ludzku Panią dotykają. Skąd czerpie Pani siłę i pogodę ducha?

Maryla: Mówiąc szczerze, kiedy wychodzę na scenę, to zostawiam za sobą cały świat zewnętrzny. Muszę się naładować, najważniejszy jest koncert, muzyka. Muszę dać czadu, porwać publiczność, staram się zupełnie wyłączyć jakieś przykre zdarzenia. Muszę tak działać, bo inaczej nie mogłabym zagrać koncertu z taką siłą.

NKZ: W ubiegłym tygodniu w programie „Twoja twarz brzmi znajomo” Kacper Kuszewski wykonał piosenkę „Szparka Sekretarka”. Jak się Pani podobają takie parodie?

Maryla: Widziałam, bardzo mi się to podobało, było to tak śmieszne, bo on różne moje takie ruchy charakterystyczne wykonywał. Każdy kto mnie parodiuje wie, że ja cały czas z włosami cośtam robię i sposób przekrzywiania głowy, bardzo to śmieszne było. Zarzucano mu, że to takie prześmiewcze wykonanie było, ale mnie się bardzo podobało, o to w tym przecież chodzi..

NKZ: Ma Pani olbrzymi dystans do siebie oraz do komentarzy, które pojawiają się w sieci, na przykład do komentarzy na FB.

Maryla: A tak, dystans mam olbrzymi. Na Facebooku odpowiadam, nauczyłam się tego od Donatana. Weszłam na jego FB i patrzę, że on odpowiada internautom. To pomyślałam, że tak trzeba. A poza tym to jest miłe dla ludzi. Tych atakujących zostawiam innym internautom, oni go za chwilę „załatwią”.

NKZ: Czego życzyłaby Pani sobie i swoim fanom w tzw. „skomplikowanych społecznie” czasach w naszym kraju?

Maryla: Wszystkim ludziom życzyłabym, żeby uspokoiły się wojenne nastroje, żeby ludzie przestali się dzielić. Przecież chodzi nam o jedno, żeby Polska się rozwijała. Nie znoszę tego, że tak łatwo teraz ludziom przychodzi posyłanie innym obraźliwych epitetów, zarzucanie kłamstwa. Nie toleruję tego, aby w ten sposób odnosić się do drugiego człowieka.

NKZ: Jubileusz 50-lecia w Opolu, nowa trasa, płyta – to taka kumulacja ważnych wydarzeń, ale podobno nie lubi Pani podsumowań?

Maryla: Nie lubię podsumowań i to moi fani na stronie albo na FB napisali, że w tym roku jest 50 lat mojego śpiewania. Myślę sobie, rzeczywiście, Festiwal studencki w Krakowie był w 1967 roku. Powiedziałam o tym managerowi, a on na to , że musimy zrobić koncert galowy. To było jeszcze na początku roku, przed całym zamieszaniem z Opolem.

6 grudnia Maryla Rodowicz wystąpi w Lublinie w Centrum Spotkania Kultur. Gościnnie na scenie pojawi się Kayah. Gorąco polecamy koncert i podpowiadamy, że bilet może być świetnym prezentem mikołajkowym.

 

Poprzedni artykułŚlubowanie żołnierzy WOT w Zamościu (filmy i zdjęcia)
Następny artykułAż 157 najnowszych ofert pracy prosto z zamojskiego PUP
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments